Czy myszy rzeczywiście zjadły króla Popiela?
Kim był Piast Kołodziej?
Jak żyło się ludziom w Biskupinie?
Dlaczego Mieszko przyjął chrzest?
Ile ważył św. Wojciech i skąd Chrobry miał tyle złota by wykupić jego ciało?
Gdzie koronował się na króla Bolesław Chrobry?
Dlaczego bp Stanisław wskrzesił Piotrowina?
Co stanowiło posag wielkopolskiej chłopki?
Dlaczego poznaniacy lubią pyry z gzikiem?
Skąd na poznański rynek przywędrowała bamberka?
Jak wytwarza się rogale świętomarcińskie?
I dlaczego ostatnio nie można zobaczyć trykających się koziołków?
Na te i szereg innych pytań uzyskaliśmy odpowiedź wędrując do źródeł polskości. W dniach 3 - 5 czerwca klasa I E z wychowawcą panem prof. Rafałem Szewczykiem i opiekunkami panią prof. Małgorzatą Sarosiek i panią prof. Anną Wysocką-Wieczorek wyruszyła na poszukiwania śladów pierwszych Piastów.
Na początek trasa przywiodła nas do Kruszwicy nad jeziorem Gopło. To tu właśnie w Mysiej Wieży zjedzony został okrutny Popiel. Wieża stoi, ale z czasów zdecydowanie późniejszych, a myszy nie widzieliśmy, no może poza jedną. Widzieliśmy za to w czasie rejsu po jeziorze ptaki w przybrzeżnych szuwarach.
Dalej droga wiodła do osady Biskupin, gdzie poznaliśmy cztery kultury osadnicze od zbieraczy, przez tę najbardziej znaną kulturę łużycką, po wczesnopiastowską. Biskupin był też miejscem naszego noclegu.
Dzień drugi wyprawy rozpoczęliśmy od wizyty w Katedrze Gnieźnieńskiej. Na wzgórzu Lecha Mieszko I ufundował pierwszy kościół zapewne tuż po chrzcie Polski. Wzgórze katedralne było świadkiem koronacji pięciu polskich królów. Tutaj też w roku 1000 odbył się słynny zjazd gnieźnieński, kiedy cesarz Otton III przybył, by modlić sie przy szczątkach św. Wojciecha. Historię Wojciecha przypomnieliśmy sobie oglądając Drzwi Gnieźnieńskie, jeden z najcenniejszych zabytów polskiego dziedzictwa historycznego.
Z Gniezna ruszyliśmy do Ostrowa Lednickiego. Osada na wyspie stanowiła centrum plemienia Polan i najprawdopodobniej właśnie tutaj książę Mieszko przyjął chrzest w 966 r. Do dziś zachowały się pozostałości grodu oraz relikty najstarszego w Polsce zespołu preromańskiej architektury pałacowo-sakralnej. A spacerując po wyspie można znaleźć kości i ceramikę pamiętające te zamierzchłe czasy. W pobliżu Ostrowa odwiedziliśmy też skansen wielkopolskiej wsi z przepięknymi chałupami, kościołem i dworem. Zajrzeliśmy do domostw tych najbiedniejszych chłopów, ale też bogatego sołtysa czy do dworu właścicieli wioski.
Dzień trzeci to już wizyta w Poznaniu i smakowita konsumpcja rogali świętomarcińskich. Ale żeby nie było tak łatwo, to najpierw poszliśmy na groby pierwszych Piastów, czyli do Katedry Poznańskiej. W kościelnych kryptach spoczywają prawdopodobnie szczątki Mieszka I i króla Bolesława Chrobrego.
Z Ostrowa Tumskiego przekraczając Wartę przeszliśmy na poznański rynek. Niestety, nie mieliśmy szansy dostrzec trykających się koziołków - mechanizm obsługujący tę atrakcję poddano konserwacji. Widzieliśmy więc jedynie piękny renesansowy ratusz i miejsce nad zegarem, gdzie koziołki powinny się pokazać. Ale usłyszeliśmy legendę na ich temat. Na rynku spotkaliśmy za to bamberkę, drugi z symboli miasta, a dzięki uprzejmości rodowitych poznanianek Magdy i jej Mamy posmakowaliśmy certyfikowanych rogali świętomarcińskich (1200 kalorii jeden), trzeci z symboli miasta. Niektórzy mieli nawet szansę zmierzyć się z produkcją tych pyszności w czasie specjalnych warsztatów cukierniczych. Było ugniatanie ciasta, wałkowanie, zawijanie i gwara poznańska, której uczyli nas wytrawni cukiernicy.
A wszystko to można zobaczyć na zdjęciach, które poniżej.
00-180 Warszawa
ul. Miła 7